Dnia 9 sierpnia 2011 r. w godzinach popołudniowych uczestnicy projektu BRZOZOWA S.A. odwiedzili pasjonata winiarstwa, Pana Mariusza Chryka i poznali kroplę ogromnej wiedzy, przypominającej ocean. Pan Chryk z wielkim zafascynowaniem opowiadał o historii winiarstwa, o tym jak wyglądały jego pierwsze kroki w tym kierunku. By choć trochę przybliżyć naszym Czytelnikom, jak wyglądało to spotkanie, został opracowany wywiad w formie czytelniczej.
,,Mam nadzieję i wierzę w to, że kiedyś wina z Małopolski, szczególnie z naszego rejonu, w tym głównie z Brzozowej, będą leżeć na półkach w krajach całej Unii Europejskiej..” – oto jedne z nielicznych marzeń Pana Mariusza Chryka, pierwszego brzozowskiego winiarza. Ta jakże wybitna osobowość, człowiek wielu pasji jako pierwszy założył profesjonalną winnicę w Brzozowej. Dzięki niemu, za kilkanaście lat tłumy turystów będą tu ściągać w poszukiwaniu znakomitego wina. Nasz region stanie się jedną z europejskich centrali winnych. Cykliczne imprezy o profilu winiarskim będą promować naszą wieś.
Pan Mariusz Chryk od dzieciństwa interesuje się winiarstwem. Wychował się na Ziemi Lubuskiej, ale i tak rodzinne korzenie przywiodły go na Pogórze.
WYWIAD Z PANEM MARIUSZEM CHRYKIEM – PASJONATEM WINIARSTWA
- Z tej to okazji, iż gościmy w naszej wiosce znakomitego pasjonata winiarstwa, założyciela Szkółki Winorośli i Winnicy ,,ZAWISZA” - Pana Mariusza Chryka, zapraszamy na wywiad z nim. Dzień Dobry!
- Dzień Dobry. Witam wszystkich bardzo serdecznie w mojej winnicy ,,ZAWISZA”. Aktualnie moja winnica, niestety, jest bez szkółki, którą musiałem przenieść, ponieważ ziemia jest nieciekawa. tereny po ostatnich ulewach są podmokłe i nie nadają się, by prowadzić tutaj szkółkę winiarską.
- Może na początek opowie nam Pan, kiedy zaczęła się pańska przygoda z winiarstwem ?
- Urodziłem się na Ziemi Lubuskiej, niedaleko Zielonej Góry. Tam właśnie założyłem pierwszą winnicę, która cieszyła się ogromnym powodzeniem. Mając niespełna 18 lat wyprodukowałem pierwsze swoje wino, z własnych winorośli. Oczywiście degustowałem jako osoba pełnoletnia (śmiech). Zamiłowanie do winorośli przejąłem prawdopodobnie w genach. Mój dziadek był zarządcą jednej z największych winnic w Polsce. Była to dwudziestopięciohektarowa winnica w miejscowości Wysuczka (tereny dzisiejszej Ukrainy). Tak naprawdę cała moja rodzina pochodzi z terenów Małopolski. Mój prapradziadek pochodził z Brzeska, inni krewni z Jarosławia, dziadek z Tarnopola. Od dawna współpracuję z Instytutem we Freiburgu. Od nich właśnie sprowadziłem swoje pierwsze odmiany, które przede wszystkim są wczesne, odporne na choroby i pewne w plonowaniu na naszym terenie.
- Co skłoniło Pana, by akurat tutaj na Ziemi Zakliczyńskiej założyć winnicę ?
- Zdecydowałem się na uprawę roślin tutaj, ponieważ warunki klimatyczne bardzo dobrze sprzyjają uprawie winogron. W młodości mieszkałem w woj. lubuskim i mogę powiedzieć, że Małopolska, a szczególnie tutaj rejon Pogórza, jest najlepszym w Polsce do uprawy winorośli.
- Jakie tereny sprzyjają uprawie winorośli?
- Musimy pamiętać o tym, że najlepszym miejscem do założenia winnicy, są stoki o nachyleniu południowym, południowo-zachodnim. Tereny strome jak najbardziej, tylko wiadomo, że im bardziej, tym trudniej się je uprawia. Dlaczego należy zwracać uwagę na kąt nachylenia stoku? Ponieważ, nachylenie południowe czy południowo-zachodnie, sprawia, iż winorośl otrzymuje jak najwięcej słońca. Szczególnie we wrześniu. Wtedy, kiedy grono jest przebarwione, kiedy gromadzi więcej cukru potrzebuje ogromne ilości słońca. Zbocza gwarantują, że to słońce przez dłuższy czas naświetla zarówno całe krzewy, jak i grono.
-Jak nasz klimat wpływa na uprawę winorośli ?
- Nasz klimat nie jest idealnym do uprawy tej rośliny. Niektóre odmiany jednak można uprawiać i to z powodzeniem. Głównymi problemami są oczywiście zimowe mrozy, wiosenne przymrozki i choroby grzybowe .
- Gdzie i kiedy założył Pan swoją pierwszą winnicę ?
- Pierwszą winnicę założyłem będąc młodym, jeszcze w woj. lubuskim. Była to niewielka winnica kilkunastoarowa. Przede wszystkim zainteresowała mnie winorośl oraz fakt, w jaki sposób należy ją uprawiać, dbać o nią.
- Dlaczego zdecydował się Pan na nazwę winnicy ,,ZAWISZA” ?
- Wiele osób pyta o to. Zawisza, to nie jest moje nazwisko, ani tym bardziej imię (śmiech). Nazwałem tak swoją winnicę, ponieważ chciałem, by nazwa kojarzyła się z jakością wina. I to właśni stawiam sobie, produkując wina, na pierwszym miejscu: jakość. Po części, nazwa ta jest również związana z tradycjami rodzinnymi.
- Czy Pańskie wyroby biorą udział w konkursach ?
- Tak! Przed laty produkowałem wina właściwie tylko dla znajomych. Oni głównie oceniali ich zapach, smak, konsystencję. Ale wiadomo, jak to znajomi, zawsze powiedzą, że dobre. Więc pomyślałem, że dobrze byłoby pojechać gdzieś z tymi winami do ludzi całkiem obcych, by oni ocenili ich jakość. Pierwszy raz ze swoimi winami pojechałem na Święto Polskiego Wina do Wrocławia, w 2008 roku. I rzeczywiście, ku mojemu zdziwieniu zostały bardzo wysoko ocenione. Nazwano mnie ,,czarnym koniem” na tym Święcie Wina, ponieważ byłem praktycznie nieznany do tej pory. Moje wina, były jako pierwsze przywiezione z Małopolski i tak wysoko ocenione. W sumie były najlepsze, bo zdobyłem 7 nagród, na 10 możliwych: 3 pierwsze miejsca, 3 drugie miejsca i 1 trzecie miejsce. Był to mój naprawdę ogromny sukces. Wracając, byłem tak uskrzydlony, że nic mi już nie przeszkadzało i byłem w stanie walczyć ze wszystkimi trudnościami tutaj w winnicy, bo wiedziałem, że warto i cieszyło mnie to, iż odmiany, z których produkowałem te wina, rzeczywiście sprawdziły się.
- Z jakimi trudnościami zmagał się Pan i nadal zmaga?
- Przede wszystkim - woda. Wiadomo, że jeżeli nam pogoda nie dopisuje, to musimy bardzo często kontrolować winorośl, grona. Roślina jest narażona na różne choroby, pasożyty, należy wtedy częściej stosować specjalną ochronę. Inny problem również jest związany z deszczem. Jeżeli jest mokro, to praktycznie nie jest możliwe wjechanie ciągnikiem do winnicy. Następnym kłopotem jest gleba. Ją również należy kontrolować, użyźniać i dbać. Kolejnym problemem, z którym się zmagam są chwasty. Ciężko jest wyplewić całą winnicę, tym bardziej, że ma się do dyspozycji kilka hektarów. W przypadku, gdyby chwasty zarosły winorośl, nie ma mowy o zbieraniu owoców, a co dopiero o uprawianiu jej. Dlatego ta sprawa jest bardzo ważna. W czasie produkcji wina, całą tą przemianę należy bardzo często kontrolować. Czasami trzy razy dziennie sprawdzam wszystkie parametry, czy się zgadzają. Dzięki tak zwanemu pielęgnowaniu jesteśmy w stanie wyprodukować dobre, zdrowe wino.
- Czy udało się Panu zaszczepić w kimś tę pasję?
- Udało mi się i to w dość dużej liczbie osób. W 2004 roku powstało Małopolskie Forum Winne. Tutaj na terenie Małopolski w 2007 roku, zostałem prezesem tego stowarzyszenia i byłem nim do tego roku, do 31 lipca. Zrezygnowałem z kilku powodów, między innymi dlatego, że rozpoczynam sprzedaż swojego wina w Gromniku. W 2010 roku założyliśmy Stowarzyszenie Tarnowskiego Bractwa Winiarskiego, którego również zostałem prezesem. Założyliśmy to stowarzyszenie, ponieważ chcemy, by tutaj na Ziemi Tarnowskiej prężniej rozwijało się zakładanie winnic. Jeżeli chodzi o Małopolskie Forum Winne, na tą chwilę liczy ok. 100 członków, natomiast stowarzyszenie tarnowskie liczy ponad 30 członków. Bardzo często organizujemy różnorodne szkolenia, kursy, min. w Janowicach. Na te szkolenia sprowadziliśmy fachowców z Niemiec, Francji, by szkolili tutejszych winiarzy.
- Jak zareagowała Pańska rodzina, znajomi na pomysł założenia winnicy ?
- To znaczy, rodzina od dawna wiedziała, że z takimi zamiarami noszę się. Inaczej było z mieszkańcami tutejszej okolicy. Twierdzili, że nie ma szans, aby jakakolwiek winnica zaistniała tu kiedyś. A jednak! Wielu tych, którzy nie wierzyli w moją winnicę, dzisiaj kupuje u mnie sadzonki. Jeżeli się czegoś bardzo chce, osiągnie się to prędzej czy później.
- Jak wyglądają koszty założenia profesjonalnej winnicy ?
- Koszt założenia winnicy jest dość duży, bo łącznie z ogrodzeniem, słupkami, drutem, sadzonkami, wynosi około 80 tys. zł.
- Na początku, jak zakładał Pan winnicę, sugerował się Pan jakimiś radami, poradnikiem ?
- Na początku już jakąś wiedzę miałem. Co prawda uczyłem się uprawy winorośli we Francji
i w Szwajcarii. w razie jakichkolwiek wątpliwości kontaktowałem się z winiarzami we Freiburgu.
- Ile łącznie ma Pan wszystkich winnic ?
-W tej chwili mam tylko jedną winnicę, tą w Brzozowej.
- Gdyby miał pan określić w skali od 1 do 10, to jak ciężka jest praca winiarza ?
- Powiedziałbym tak: praca winiarza jest momentami ciężka, ale jeśli wykonujemy jakąś pracę z przyjemności, wszelkie troski odchodzą i zostaje tylko czysta przyjemność. Winorośl wymaga wiele godzin pracy. A czy ciężka? To zależy od tego, jak do niej podejdziemy? Mnie osobiście sprawia przyjemność.
- Skąd Pan zdobywa sadzonki?
- Sadzonki sam produkuję. Ale część odmian, które są licencjonowane, a wiele odmian, które posiadam w swej winnicy są licencjonowane, udało mi się nabyć we Freiburgu.
- Jak wygląda sadzenie winogron? Każdy winiarz osobno ma na to jakąś regułę?
- Przede wszystkim należy mieć pole specjalnie przystosowane, jak już wcześniej o tym mówiłem. Następnie należy wytyczyć rzędy, trzeba wyznaczyć miejsca, gdzie będą sadzone winorośle. Oczywiście w tym kierunku, również technologia idzie na przód. Teraz można kupić wyspecjalizowane kombajny do sadzenia winorośli.
-Winiarstwo w Polsce rozwija się ostatnio bardzo dynamicznie. Czy za kilkanaście lat mamy szansę zostać winiarskim Eldorado ?
- Czy winiarskim Eldorado? Myślę, że na pewno mamy szansę zaistnieć w Europie jako kraj winiarski. Myślę też, że nie będziemy ilością win zasypywać Unię Europejską, bo zbyt mało terenów w Polsce nadaje się do uprawy winorośli, ale na pewno będą to wina, które zaznaczą się w świecie winiarstwa.
- Jakie są Pańskie plany na przyszłość związane z winiarstwem ?
- Jestem ogromnym marzycielem, a więc i plany są dalekosiężne. Marzy mi się, by tutaj obok winnicy w Brzozowej stanęła winiarnia, bardzo bym tego chciał. Na pewno w dużej mierze, zależy mi na tym, by tutaj w Małopolsce rozwinęło się winiarstwo, by Małopolska była największym regionem winiarskim. Marzy mi się, by Tarnów był drugim Montpellier. Montpellier, jest to miasto we Francji, w którym mieści się największy Uniwersytet Winiarski w Europie.
- Z tego co Pan opowiada, wnioskujemy, iż bardzo Pana winiarstwo fascynuje. A jakieś inne hobby ?
- Różnymi rzeczami się interesuję. Oczywiście na pierwszym miejscu stoi winiarstwo. Natomiast mniejszym, ale również interesującym jest uprawa irysów kłączowych. No, niestety, o tej porze już przekwitły. Posiadam niewielką plantację irysów, łącznie liczącą ok. 300 odmian. Numizmatyka mnie fascynuje, cała historia, w szczególności starożytność. Szczególnie zimą, kiedy nie zajmuję się winiarstwem, dużo czasu poświęcam historii. Oprócz tych wszystkich zainteresowań posiadam niedawno sprowadzone do Polski, węgierskie świnie pastwiskowe, mangalice. Są one bardzo spokojne, przyjazne człowiekowi, mało wymagające. Mięso i tłuszcz są pozbawione cholesterolu i dlatego tak cenne są to zwierzęta. A do tego pożyteczne – potrafią „wyplewić” całe nieużytki z perzu!
- Bardzo Panu dziękujemy za możliwość przeprowadzenia wywiadu. Mamy nadzieję, że nie jest to nasze ostatnie spotkanie i będziemy mieć jeszcze możliwość spotkać się z Panem i pogratulować Panu niejednego zwycięstwa! Życzymy dalszych sukcesów !
- Bardzo dziękuję.
oprac. Klaudia Buratowska
Odsłony: 3216